palcem po ciele pisane

10 komentarzy:
palcem po ciele pisane
 pairing???, drabble
pomysł na opowiadanie wpadł mi do głowy wraz z Playboyem EXO, ale by nikogo nie zawieść, uprzedzam, że nie jest to miniatura do tej konkretnie piosenki. Tekst pisany bez zastanawiania się, tak by uchwycić moment...

Kim Jongin, dwudziestoparoletni pisarz o wielkich ambicjach i transparentnej wierze w siebie, uwielbiał chwytać chwile lśniącym czarnym piórem, zapisując szczegółowo to co widział lub co gorsza, to co czuł w starym notesie, który dostał kiedyś od dziadka.
Zapamiętywał wydarzenia również poprzez mapowanie palcem po ciepłej skórze swoich kochanków, tak jakby niewidzialnym tuszem chciał zanotować ich wspólną historię, między pierwszą rozmową, a pożegnaniem po kilku godzinach znajomości, gdy ściskał ich dłoń i uśmiechał się blado, wykrzywiając spuchnięte od pocałunków usta.
Jego dłonie i wyobraźnia były jednymi z najlepszych dzieł Boga, tworząc po zmierzchu utwory warte złota, a jednak bez szansy na ujrzenie światła dziennego.
Ktoś kiedyś porównał twórczość Kim Jongina do gwieździstego nieba, obserwowanego w Seulu - każdy o nim słyszał lecz nie dane było go ujrzeć ze względu na inne światła pulsującego życia miasta, które tłumiły świetność jego ogromu.
Jongin nie zdawał sobie sprawy ze swojego talentu, paląc bezpodstawne smutki wraz z tytoniem, którego dym inwazyjnie wdzierał się w jego płuca przez większość dnia. By nie myśleć o swoich porażkach, a tylko marnych sukcesach, starał się podzielić swoją miłością z innymi, nie tylko do literatury, ale również sztuki, którą było ludzkie ciało.
Stąd mowa o wielu kochankach, których łózka odwiedzał.
Był namiętny i delikatny, chciwy, ale wciąż ostrożny zdobiąc swoimi pocałunkami szyje, ramiona, uda i klatki piersiowe podnoszące się wraz z każdym westchnięciem i cichymi jękami, które działały na niego równie kojąco co paczka najtańszych papierosów, którymi zawsze się raczył.
Nigdy jednak nie zostawał. Nie potrafił, nie mógł i zawsze tak się tłumaczył gdy dzielił z kimś ostatni oddech, zatrzaskując potem za sobą cicho drzwi.
Dlaczego zatem patrzył teraz na splątaną w prześcieradłach sylwetkę osoby, która swoim miarowym oddechem przypominała mu o wszystkich wydarzeniach ostatniej nocy?  Miał wrażenie, że zaledwie kilka minut temu wpadli do ciasnego mieszkania, tocząc bitwę między gorącymi językami i nie dbając o to ile wazonów stłuką  i ile obrazów spadnie ze ścian gdy będą starali się dotrzeć do sypialni.
To był czas jego odejścia, zniknięcia bez pożegnania, o które krzyczała każda komórka jego umysłu, nie potrafiąc zmusić mięśni do działania.

***

Jongin wszedł na balkon, zostawiając za sobą otwarte drzwi by wpuścić trochę chłodnego powietrza do środka dusznego pomieszczenia.
Dzień dopiero co się zaczął, a i tak zaspani ludzie zdążyli wyprzedzić wysuwające się zza horyzontu w postaci wieżowców słońce, które powoli zaczęło oświetlać wszystkie grzechy zmroku.
Prawie pusta paczka papierosów, pokazująca w jak głębokim był nałogu, obracała się w jego chudych palcach, gdy on sam próbował zadecydować czy dobrze postępuje nie wychodząc z mieszkania, o którym kilka godzin temu nie miał pojęcia. Nic nie szło według jego planu, a rutyna, która go dotychczas uspokajała, aż prosiła się by przerwać ją na moment, przystanąć na chwilę i wciąć głęboki wdech niepoprawnych decyzji i konsekwencji, z którymi się zderzy w przyszłości.
Delikatny wiatr rozwiewał już i tak niepoukładane kosmyki włosów, zasłaniając mu oczy i widok na budzące się miasto. Nawet nie ubrał się poprawnie, zakładając jedynie spodnie, które poprzedniego wieczora rzucił niedbale w kąt pokoju, zapominając o koszuli, która zapewne teraz gniotła się gdzieś w ciemnościach, formując na gładkim materiale głębokie rysy.
Pisząc historie.
Jongin uśmiechnął się delikatnie na myśl, że każdy ślad, obraz czy słowo jest zapisem czegoś o czym powinno się pamiętać.
Jego myśli przerwały ramiona, które oplotły się wokół jego nagiej klatki piersiowej i spierzchnięte usta, przywarte do chłodnych od wiatru pleców.
-Dzińdbry - usłyszał za sobą cichy pomruk, który wywołał na jego ustach jeszcze szerszy uśmiech - Dlaczego nie wrócisz do łóżka? Wiesz jak smutno mi tam samemu? Jak zimno...
Jongin zaśmiał się cicho, chowając do kieszeni spodni paczkę papierosów, zapominając o ich istnieniu, gdy jego nowy nałóg wręcz się do niego tulił. Obrócił się w luźnym objęciu by stanąć twarzą w twarz z osobą, która jeszcze niedawno była dla niego obcą, a teraz sprawiała, że łamał wszystkie swoje zasady. Mężczyzna był niższy od Jongina, ubrany w tę pomiętą koszulę z zakamarków pokoju, która dziwnie zwisała mu z ramion, ukazując niedopasowanie szerokości ubrania do jego ciała. Miał zaspane oczy i słodki, trochę nieśmiały uśmiech, z niewypowiedzianymi wyznaniami, które się za nim kryły.
-Stwierdziłem, że nie będę ci przeszkadzał, skoro jeszcze spałeś...uznałem, że jesteś wymęczony...po wczoraj.
-Prawdziwy dżentelmen z ciebie Kai - Mężczyzna prychnął, łapiąc Jongina za nadgarstek i ciągnąc go do środka. Skierował ich w stronę łóżka, dowodu na ich nocne poczynania, po czym odrzucił pościel na bok by ponownie się w niej zakopać, tym razem w wygodniejszej pozycji - Jestem wyspany i całkowicie obudzony, więc nie masz powodu by stać tam teraz gdy ja jestem tu i czekam aż mnie przytulisz, playboyu. - Mężczyzna poklepał miejsce obok siebie, wyraźnie rozbawiony.
-Nie pamiętam by było ci do śmiechu gdy jeszcze niedawno tak do mnie jęczałeś.
-Proszę przestań mówić i chodź tu do mnie!
Jongin wsunął się pod ciepłą kołdrę, od razu przytulając do siebie drugie chętne ciało, którego
formę zdążył już zapamiętać i zbadać dłońmi.
-Kai?
-Hm?
-Nie pamiętasz mojego imienia prawda?
Serce Jognina zatrzymało się na ułamek sekundy, a nerwy krzyknęły synchronicznie usztywniając
nieco palce, które bawiły się włosami.
Mężczyzna westchnął cicho, chowając swoją twarz przed Jonginem, jakby to on miał powód do wstydu i objął go nieco mocniej ramieniem w pasie.
-Nie szkodzi. Nawet nie marzyłem byś je zapamiętał. Cieszę się, że w ogóle udało mi się
zaciągnąć cię tutaj - zaśmiał się, chociaż był to sztuczny wymuszony dźwięk, nie miękki i krystaliczny, w jakim się zakochał Jongin.
-Ty też nie znasz mojego imienia - mruknął po chwili.
-Kai...-mężczyzna zaczął, unosząc głowę by spoglądnąć na twarz rozmówcy.
-Nie mam na imię Kai, to mój pseudonim. - Jongin zaśmiał się cicho, przerywając - Może to wyda
ci się brutalne, ale przestałbyś lubić słodycz, nieważne w jakiej postaci i pod jaką nazwą, gdyby wciąż pozostała słodka? Mogę być twoim Kaiem, playboyem, a nawet ćmą, a ty moim Słońcem, do którego lecę, nie znając twojego imienia, a i tak będę cię pragnął.
Mężczyzna zmarszczył brwi, odchylając się od Jongina, całkowicie ignorując jego słowa
-Skoro jestem dla ciebie tak ważny, nie potrafiłbyś zapamiętać - wydaje mi się - istotnej informacji
jak moje imię? To takie trudne dla pisarza, który zna tysiące nazwisk i dat? - Mężczyzna fuknął gdy zobaczył jak Jongin się uśmiecha. Odsunął się od niego i odrzucił kołdrę na bok, próbując wygramolić się z wysokiego łóżka - Pieprz się Kai. Ty i te twoje zasrane poematy. Wsadź sobie je w dupę - syknął, jednak zanim zdążył wyjść z posłania jego nadgarstek utkwił w stanowczym uścisku.
-Do Kyungsoo, student literatury. Marzysz o podróżach, ale bardziej ciekawi się odkrycie historii 
zapisanej w naturze niż tak jak mnie, w liniach przecinających się miejskich ulic. Wczoraj nuciłeś mi do ucha jak bardzo mnie pragniesz, a teraz mnie zostawiasz? - Jongin udał zszokowanego, teatralnie przykładając wolną dłoń do piersi - Ranisz mnie.
Kyungsoo zaczerwienił się wściekle, zbyt zawstydzony by cokolwiek powiedzieć.
-Dupek - mruknął, uwalniając ramię od palców Jongina.
Pisarz ponownie się zaśmiał, tym razem cicho, cholernie zadowolony z siebie po czym pociągnął
Kyungsoo do siebie tak by ten usiadł mu okrakiem na kolanach. Mężczyzna przywarł nosem do mlecznobiałej skóry szyi, wdychając przez nozdrza, odurzającą mieszankę woni wywietrzonych perfum, ciepłego ciała i piżma. Pocałował czułe miejsce, nie odrywając od razu ust od skóry, by móc poczuć na wargach odrobinę przyspieszony puls swojego kochanka. Jego palce powoli przesunęły się od ud, przez pośladki w górę pleców gdzie zaczął kreślić różne, nie do odczytania kształty.
-Co ty do cholery wyprawiasz - Kyungsoo szepnął po kilku może kilkudziesięciu minutach, nie
chcąc przerywać swoistej chwili.
-Nie czujesz? Piszę.
-Jesteś nie do wytrzymania! - Kyungsoo krzyknął po chwili gdy poczuł palce znacznie niżej,
między swoimi pośladkami wciąż poruszające się w różnych kierunkach, po czym wyswobodził się od rechoczącego Jongina - A myślałem, że to ja jestem młodszy z naszej dwójki.
-A właśnie. Wspomniałeś coś wcześniej o wkładaniu w dupę. Co powiesz na powtórkę ze
wczoraj?
Pech chciał, że Jongin nie zdążył uchronić się od książki, która poleciała w jego kierunku.

***

n/a: chciałam podziękować za wszystkie komentarze i miłe słowa oraz motywację od osób, które ze mną rozmawiają i nie uważają mnie jeszcze za skończone ścierwo :"D Nieuchronnie zbliża się czas mojego odejścia od pisania, dlatego staram się pisać to co mam w głowie, nawet jeśli jedne teksty mogą być gorsze od drugich. I tak dziękuję za wsparcie i proszę o więcej miłości dla kaisoo! Moje serce płaczę gdy widzę jak mało osób lubi to OTP. W planach mam miniaturkę z baekyeolem, a jeśli macie jakieś pomysły co chcielibyście przeczytać piszcie, bo to właśnie z rozmów najwięcej wyciągam pomysłów : D Dzięki!


złoty chłopak

4 komentarze:
.kaisoo series: złoty chłopak
kaisoodrabblemuzyka, którą koniecznie trzeba posłuchać by wczuć się w klimat. Najlepiej podczas tańca Kaia...

Kyungsoo należał do tych osób, które odrzucając od siebie towarzystwo i zaprzeczając chęci spędzania z kimś czasu, czuły się w ostateczności na tyle samotne by szukać bratniej duszy w zupełnie obcych im jednostkach. Niezaprzeczalnie, mężczyzna był zbiorem wielu przeciwności, z którymi nawet on sam przestał walczyć dawno temu, godząc się ze swoim charakterem, takim jaki był.
Uwielbiał samotność, jednak czuł głęboko w sercu potrzebę wiedzy, że ktoś o nim pamięta i, że jest dla kogoś równie ważny co powietrze, bez którego nie można żyć. Wyda się to dziecinne, lecz odczuwanie miłości drugiej osoby było jedną z ważniejszych dla niego potrzeb, których Kyungsoo wciąż nie potrafił zaspokoić.
Kyungsoo często marudził, że nie ma z kim rozmawiać - o problemach codzienności, o głupich ludziach z pracy, o uroczym psie, którego widział w drodze do domu - jednak kiedy już zaczynał z kimś rozmowę, od razu pragnął się z niej wycofać, gdzieś zniknąć i wymazać z pamięci rozmówcy tak żeby nie urazić go swoją ignorancją. Było to coś, co go wręcz prześladowało i nie dawało chwili spokoju od myśli czy pragnie uwagi czy jednak odizolowania od reszty świata.
Co było pewne to fakt, iż sam dobierał sobie tych, którymi się otacza.
Nie przyjaźnił się ze współpracownikami, wiedząc, że nie mają wspólnych tematów do dyskusji, nie mówiąc już o sąsiadach, których widywał raz na rok lub wcale, unikając ich jak ognia. W jego przypadku selekcja "bliskich" znajomych , czyli takich osób, z którymi rozmawiał dłużej niż 10 minut, ograniczała się do rodziny, barmana w jego ulubionym barze Gipp  oraz dilera, z którym kontaktował się w na prawdę nagłych przypadkach.
Wbrew pozorom daleko mu było od depresji czy podobnych stanów psychicznych, na temat których i tak zbyt mało wiedział by zgrupować wszystkie swoje uczucia pod jednym, medycznym terminem. Dążenie do tego by jak najwięcej osób go kochało lub po prostu szanowało, stało się jego jednym z ważniejszych celów w życiu, obok kariery zawodowej i odnoszeniu satysfakcji w tym co robił.
Przestało mu przeszkadzać to, że zawsze szukał lub przynajmniej starał się znaleźć swoją drugą połówkę, odczuwając konieczność osadzenia swojego uczucia w drugim człowieku.
Często śmiał się, że jak na jego małe ciało, zdecydowanie za dużo w nim rozczulenia.
Kyungoo nie lubił bezczynności i marazmu. Nie wierzył w też to, że idzie jakąś wyimaginowaną ścieżką losu, która prędzej czy później skrzyżuje się z inną, należącą do obcej osoby. Wiedział, że musi wziąć sprawy w swoje ręce, a zakochanie w końcu przyjdzie.
Bał się tylko, że jeśli już osiągnie swój cel, coś w jego życiu zgaśnie, pozostawiając za sobą wypaloną pustą przestrzeń.


Kyungsoo uśmiechnął się nikle, wchodząc do ciemnego, wypełnionego dymem papierosowym i odgłosem przytłumionych rozmów klubu. Był tu jednym ze stałych bywalców, z wyrobioną opinią i bladym szacunkiem, które okazywane mu było szybkim spełnieniem życzeń i większą ilością kostek lodu w drinku.
Chociaż możliwe, że w tym przypadku ważną rolę odgrywał plik pieniędzy, który zawsze miał przy sobie, a nie jego osoba.
-Panie Do! - szczupła brunetka, o ślicznym słodkim uśmiechu, przywitała Kyungsoo, wstając z krzesła barowego, tym samym przerywając swoją konwersację z barmanem, który widząc mężczyznę skinął tylko głową na znak przywitania i zajął się wycieraniem mokrych szklanek, czasem spoglądając w stronę bruneta. .
Kyungsoo odwzajemnił uśmiech, chociaż można było po nim stwierdzić jak bardzo jest zmęczony i niechętny do rozmowy - Irene. - skwitował krótko, podając jej swój płaszcz i marynarkę, które dziewczyna przyjęła odrobinę drżącymi dłońmi, odchodząc na sztywnych nogach w stronę klubowej szatni.
-To co zwykle dla pana? - barman, który spoglądał teraz na Kyungsoo spod przymrużonych powiek spytał z powagą, zdając sobie sprawę, że Do jest ich najcenniejszym klientem i musi zachować wyuczony dystans.
Kyungsoo westchnął ciężko, wyjątkowo nie potwierdzając od razu swojego zamówienia, jak to miał w zwyczaju. Ku zdziwieniu chłopaka za barem, mężczyzna usiadł na jednym ze stołków opierając się łokciami o blat przed sobą..
-NiChanyeol, dziś będę potrzebował czegoś trochę mocniejszego. - powiedział w końcu, patrząc na półkę z alkoholami za chłopakiem - Nie chcę drinków, nalej mi samej whiskey z lodem. Dużą ilością lodu.
Chanyeol ponownie skinął głową, od razu biorąc się do szykowania trunku dla gościa.
Prawda była taka, że Kyungsoo nie był byle jakim gościem..
Mimo codziennych problemów i jego zmagań z miłością, mężczyzna zajmował dosyć wysokie stanowisko i prowadził typowy dla swojej klasy tryb życia, co prezentował właśnie dzisiejszy wieczór.
Do Kyungsoo był synem prezeza Do Enterprises i następnym właścicielem oto tej firmy. Nikt by się spodziewał, że pod skorupą szytego na miarę garnituru, rolexa na nadgarstku i drogich perfum może kryć się tak delikatna osoba jak właśnie on.
Wkrótce usłyszał ciche stuknięcie stawianej na oszklonym blacie szklaneczki, za którą podziękował prawie szeptem i wypił szybko zawartość przechylając się odrobinę do tyłu. Braki zostały szybko uzupełnione kolejną porcją alkoholu, którą tym razem Kyungsoo postanowił tylko skosztować ledwo zamaczając w niej usta.
Chwilę później, mimo że nieśmiało, dołączyła do nich Irene, odgarniając swoje długie brązowe loki na jedno ramię.
-Czy ma pan jakieś specjalne życzenia na dzisiejszy wieczór?
Zawsze o to pytała, nigdy nie spodziewając się jaka może być odpowiedź Kyungsoo. Czasem gdy wydawało jej się, że Do o coś poprosi, co zawsze robił grzecznie, ten ją rozczarowywał zapewniając, że tym razem zadowoli się samym drinkiem lub rozmową z Chanyeolem. Było w nim coś tajemniczego, jak u oswojonego tygrysa, coś co pociągało ludzi, a co ktoś inny mógłby nazwać jego specyficznym urokiem , jakimś czarem, którym onieśmielał wszystkich wkoło.
Może dlatego ludzie nie byli w stosunku do niego wylewni. Po prostu się go bali.
-W zasadzie to tak - mężczyzna odpowiedział spokojnie, rozluźniając krawat pod swoją szyją - Czy Prywatny Pokój jest wolny?
Nie musiał o to pytać. Gdyby tylko chciał, menadżer klubu wygoniłby stamtąd każdego by tylko zadowolić Kyungsoo, jednak ten zawsze był uprzejmy, starając się nie używać swojej niewypowiedzianej władzy, którą posiadał.
-Tak, oczywiście. Czy mam poprosić Hyunę żeby się przygotowała?
-Nie - Kyungsoo zaprzeczył szybko, wzbudzając tym razem zainteresowanie Chanyeola. Kyungsoo zawsze prosił, o tą samą tancerkę. Zawsze. - Chciałbym kogoś nowego. Obojętna płeć - dodał szybko widząc formujące się na ustach Irene pytanie - Nie musi być doświadczony, po prostu...- Kyungsoo zastanowił się na chwilę, starając się dobrać słowa. Zszedł ze stołka biorąc do ręki swoją szklankę - Potrzebuję kogoś świeżego.
Dziewczyna spojrzała niepewnie w stronę Chanyeola, który tylko wzruszył ramionami, zajmując się swoimi barmańskimi czynnościami. W klubie nie było wielu klientów, a ci, którzy zaszczycili Gipp swoją obecnością, usatysfakcjonowali już byli jego usługami.
-Myślę, że mam dla pana kogoś idealnego.


Kyungsoo uśmiechnął się delikatnie widząc wchodzącą do cichego pomieszczenia postać.
Chłopak.
To pierwsze co zanotował, widząc widocznie zdenerwowanego tancerza, z narzuconym na siebie zwiewnym szlafrokiem, z lekkiego materiału - najprawdopodobniej satyny, pod którym kryło się zapewne idealnie wyćwiczone ciało.
Chłopak ukłonił się nisko widząc ukrytego w cieniu Kyungsoo, po czym podszedł do włączników światła, którymi chciał uregulować ciemność pokoju, tym samym rozluźniając siebie i swojego klienta, przyjemną atmosferą. Pomieszczenie było wygłuszone i posiadało tylko dwie klatki wentylacyjne, dzięki czemu Kyungsoo otoczony perfekcyjną ciszą mógł usłyszeć każdy głębszy wdech tancerze.
-Kai? - spytał cicho, wywołując u chłopaka lekkie wzdrygnięcie i przestraszony, wręcz niewinny wyraz twarzy, którą zwrócił ku głosowi swojego gościa. Do zdawał sobie sprawę, że chłopak o jasnych, prawie białych włosach i przyjemnie ciemnej cerze, ozdobionej złotą mgiełką brokatu jest nowy w tym co robi, ale nie było możliwym by dostał się do tej branży zwłaszcza w tak prestiżowym klubie jak Gipp bez powodu.
Musiał być bardzo utalentowany.
-Nie denerwuj się - Kyungsoo zaśmiał się serdecznie, chociaż jego śmiech był cichy i miękki, jakby chciał nim otulić postać przed sobą. Było w niej coś uroczego i absorbującego, coś co ciekawiło Kyungsoo na tyle by chcieć zostać w tym pokoju na bardzo długo.
Mężczyzna pochylił się do przodu, ukazując tancerzowi swoją twarz, która do tej pory ukryta była przed oczami chłopaka. Gdy tylko to zrobił, blady uśmiech wstąpił na pełne usta Kaia, a jego oczy pociemniały nagle jak u drapieżnika, który zauważył swoją ofiarę.
Cicha woda brzegi rwie, co?
Zdaje się, że Kyungsoo miał do czynienia z grą, w którą od razu się wczuł.
Mężczyzna oparł się ponownie na krześle, tym razem bacznie obserwując każdy ruch chłopaka. Usiadł wygodniej rozszerzając nieco kolana, tak by przesuwając się odrobinę do przodu, wciąż oparty, mógł znajdować się w półleżącej pozycji.
Rozluźnienie to podstawa.
Kyungsoo zapomniał jak używa się ludzkiej mowy w momencie gdy Kai pozbył się swojego nakrycia, ukazując wszystko co znajdowało się pod spodem. Swoją muśniętą słońcem klatkę piersiową, zroszoną drobinkami złota, dokładnie takimi jakie znajdowały się wokół jego otoczonych czarną kredka oczu. Jego lekko zarysowane mięśnie brzucha, które Kyungsoo miał ochotę pogładzić opuszkami palców sprawdzając czy w dotyku też wydają się tak nierealne na jakie wyglądają.
Gdy tylko jego wzrok zsunął się nieco niżej, na smukłe uda, przykryte prześwitującą siateczką, pokazującą jak matowe okno, jasną i bardzo skromną bieliznę pod spodem, Kyungsoo przygryzł mocniej dolną wargę starając się ukryć szeroki uśmiech, który pchał się na jego, teraz suche przez krótki oddech wargi.
-Podoba się panu widok? - Kai spytał niby nieśmiało, powodując, że Kyungsoo poruszył niecierpliwie nogami, widząc jak tancerz świetnie wczuwa się w swoją rolę, co mimo wszystko dalej było cholernie ponętne.
-Bardzo - Kyungsoo mruknął w odpowiedzi, na co Kai obrócił się szybko do niego plecami podchodząc do małej półki przy ścianie gdzie zajął się włączeniem muzyki, do której miał tańczyć.
Kyungsoo nie uszło uwadze to jak chłopak starał się ukryć podekscytowanie, imitując jego ekspresję sprzed minuty.
Szybko pomieszczenie wypełniła delikatna melodia i głos piosenkarza, który łatwo było pomylić z kobiecym, chociaż tak się składało, że Kyungsoo dobrze rozpoznawał to co właśnie usłyszał i uśmiechnął się szerzej na dobór muzyki.
Patrzył spod przymrużonych powiek jak Kai zbliża się do niego, znów z zupełnie inną ekspresją niż jaką zaprezentował gdy się pojawił w Prywatnym Pokoju. Teraz wyglądał jak smukły, ozłocony kot, patrzący na Kyungsoo pochylając nieco głowę do przodu pozwalając by starannie ułożony bałagan na jego głowie, przykrył jego błyszczące oczy. Chłopak na domiar wszystkiego oblizał usta, nie przerywając kontaktu wzrokowego ze swoją ofiarą.
Nagle Kyungsoo zapomniał o wszystkich swoich problemach, kryjąc brak poprawnego oddechu pod kamienną twarzą i cieniem, którego teraz mianował swoim sprzymierzeńcem. Nie dopuszczał do siebie myśli, żeby ktoś taki jak on rumienił się na widok striptizera, lecz nie potrafił zaprzeczyć, że Kai owszem miał na niego wpływ jak nikt do tej pory.
Był piękny. Trochę jak prawie czarne letnie niebo, trochę jak dzikie zwierzę z magnetyzującym spojrzeniem. W tym momencie nie było wiadomo kto jest bardziej zafascynowany obecnością drugiego, jednak wyczuwalna w powietrzu ciężka atmosfera działała na nich obu.
Ku przyjemnemu zaskoczeniu Kyungsoo, Kai prawie od razu rozgościł się na jego udach, siadając na nich okrakiem, otaczając mężczyznę swoim ciepłym, prawie gorącym ciałem. Położył dłonie na jego klatce piersiowej, lekkimi ruchami palców rozpinając dwa pierwsze guziki jego koszuli.
Wraz z rytmem piosenki poruszał nieznacznie biodrami, na tyle subtelnie by Kyungsoo nie musiał powstrzymywać się od ciężkich westchnięć, będąc jednak stanowczym w swoich ruchach wywołując u starszego wciąż napływające fale gorąca, które zalewały jego ciało.
Kyungsoo powoli zaczynał tonąć w przyjemności.
-Znasz mnie - stwierdził po jakimś czasie, kładąc dłonie na wciąż poruszających się biodrach Kaia. Nie dotykali się, ponieważ chłopak unosił się odrobinę nad swoim klientem, podtrzymując swoją pozę umięśnionymi nogami.
-Oczywiście, że pana znam. Kto by nie słyszał o wielkim Do Kyungsoo.
-Mimo to denerwowałeś się gdy tu wszedłeś
Kai zatrzymał się na moment, wybity z tropu co szybko zamaskował zsunięciem się z ud Kyungsoo, jednocześnie zrzucając z siebie złotawy prześwitujący materiał.
-Nie wiedziałem, że mam do czynienia z kimś tak młodym i przystojnym - Kai odpowiedział cicho, wracając na swoje poprzednie miejsce, tym razem wywołując nacisk na nogach Kyungsoo. Nie zapominał nawet na moment by poruszać się do muzyki, od czasu do czasu śpiewając wraz z tekstem, tak jakby słowa piosenki kierowane były właśnie do starszego.
-Flirtujesz ze mną?
Kai uśmiechnął się, unosząc na kolanach tak by zbliżyć się swoją klatką piersiową do twarzy Kyungsoo i powoli, prawie falując wrócić do pozycji siedzącej -Może? Może nie.
Mężczyzna ponownie przygryzł pulchną już dolną wargę, teraz pewniej chwytając udo tancerze. Jego skóra była przyjemnie gładka, a z takiej odległości Kyungsoo mógł nawet poczuć nikłą woń perfum chłopaka, które mieszały się z jego naturalnym zapachem i dymem wypełniającym klub.
-Jak masz na imię? - Kyungsoo spytał po chwili, sunąc wolną dłonią bo żebrach chłopaka. Dziwne, że ten pozwalał mu na to, jako że regulamin zabraniał jakichkolwiek cielesnych kontaktów między występującym, a klientami.
-Kai.
-Twoje prawdziwe imię - poprawił się Kyungsoo, patrząc na niepewnego teraz tancerza, który zatrzymał się, szukając w twarzy mężczyzny jakieś pułapki. Powodu, dla którego mógłby mu nie ufać
-Nie powinienem...- zaczął, teraz nie udając speszenia, na co Kyungsoo zareagował dodającym otuchy uściskiem na udzie chłopaka.
Przez myśl przemknęło mu, że rozmawia teraz z nastolatkiem, a nie dorosłym chłopakiem, który jeszcze kilka sekund temu praktycznie ocierał się swoim całym ciałem o sylwetkę Do, starając się zostawić na nim swój zapach, niczym kocur podczas zalotów.
-Myślę, że nikt cię nie ukarze za to, że mi się przedstawiłeś. Poza tym hej, jestem Do Kyungsoo - mężczyzna uśmiechnął się szeroko, chcąc rozluźnić sytuację swoim humorem, mimo że wiedział, ze nie należy do najzabawniejszych osób chodzących po Ziemi.
 If you hornylet's do it. Ride it. My pony.
-Bezczelny tekst co? - Kyungsoo zaśmiał się cicho, jednak nie wywołał podobnej reakcji u siedzącego mu na kolanach tancerza.
-Obiecuję pan?
-Ale co?
-Że nikomu pan nie powie.
-Oczywiście.
Kai wziął głęboki oddech i nachylił się do ucha Kyungsoo, szepcąc słodko - Jestem Jongin.


Od tamtego wieczora, Kyungsoo chodził z dziwnym przekonaniem w żołądku i szczerym uczuciem w sercu, że się zakochał. Mimo, że spotkał Jongina tylko raz i nie odważył się, spotkać go ponownie, wiedział, że złoty chłopak, tak jak go nazwał w swoich wspomnieniach i najskrytszych fantazjach, zdobył cząstkę jego duszy swoim nieśmiałym uśmiechem i ponętnymi ruchami, które nijak kleiły się do siebie.
Na szczęście Kyungsoo był ekspertem od łączenia przeciwności i współdziałania ognia z wodą, które spawał w jedność.
Jeszcze długo nie potrafił zasnąć tamtej nocy, czując się po powrocie do domu jakby opuścił zupełnie inny świat, z inną rzeczywistością, pełną złota i ciemnych błyszczących oczu. Patrzył kilka minut, a może kilka długich godzin na poruszające się na suficie smugi światła wpadające przez okno, zanim zdołał zasnąć, wyobrażając sobie, że cienie tańczą przed nim z rytm melodii, która wciąż grała w jego głowie.
Mimo to następnego dnia czuł się jak nowo narodzony, utrzymując ten stan  na tyle długo by wzbudzić podejrzenia ojca, czy jego dziedzic nie popadł czasem w jakiś narkotykowy nałóg.
-Kyungsoo musisz przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną z kilkoma stażystami - starsza kobieta o małych zawsze uśmiechających się oczach i szminką na zębach wychyliła się głową do gabinetu Kyungsoo, informując go o tym na co przygotowywał się już dobre dwie godziny. Mimo to, podziękował jej grzecznie i wstał od swojego biurka, poprawiając granatową marynarkę usianą białymi prążkami, po czym ruszył w stronę drzwi, za którymi ukazało się trzech rozmawiających ze sobą chłopaków - studentów? Do wiedział tyle, że byli nowymi stażystami, a jeden z nich wkrótce trafi pod jego skrzydła zaczynając naukę pracy w wielkim przedsiębiorstwie.
Rzadko co witano nowych pracowników osobiście, jednak Do, jak wiadomo był człowiekiem wyjątkowym.
-Witajcie - mężczyzna przywitał się z wciąż obróconymi do niego studentami, którzy momentalnie przerwali swoją rozmowę odwracając się w stronę głosu.
Jakim wielkim zaskoczeniem było gdy jeden z nich momentalnie wyciągnął w jego stronę dłoń, ze śladami złotego brokatu na palcach.
-Kim Jongin.
Kyungsoo uśmiechnął się szeroko, chwytając dłoń chłopaka w delikatnym uścisku - Do Kyungsoo, miło mi cię poznać.
-Nie proszę pana, to mi miło pana poznać. - Jongin odpowiedział z powagą, chociaż jego oczy śmiały się, a sam emanował radosną, złotawą aurą.

Można się zatem spodziewać kto został nowym podopiecznym Kyungsoo.
Staż jednak nie przeszkadzał by Jongin wcielał się czasem w Kaiadając prywatne występy w gabinecie następnego właściciela Do Enterprises.

szablon wykonany przez TYLER