PRZEŹROCZYSTA TAŚMA
Miałem wrażenie, że znów znajduję się w gwałtownie opadającym samolocie, w kabinie którego ciśnienie szybko się zmienia. Skronie zapulsowały tępym bólem, a dłonie zaczęły się pocić. Po moich zmęczonych od biegu udach zaczęło rozprowadzać się nieprzyjemne mrowienie, którego nie potrafiłem się pozbyć siłami umysłu. Przełknąłem ślinę, co tylko jeszcze bardziej zraniło moje gardło.
-O czym ty mówisz, jaki Sehun? To ja...
-Zamknij się! Wiesz co, Sehun, już mam cię serdecznie dość. Znowu się ze mnie nabijasz, nienawidzę tego. Jesteś prawdziwym skurwysynem. Nie podejrzewałem, że kiedyś to powiem, ale żałuję, że się jednak zgodziłem wyjść z tobą z tego klubu. - Potarłem oczy, mając nadzieję, że szybko wybudzę się z koszmaru, którego, jak się okazało, byłem głównym bohaterem. To nie mogło być naprawdę. Nie. – Nienawidzę ciebie i twojej kłamliwej mordy. Najpierw mnie kochasz, szepcząc do ucha słodkie słowa i doprowadzając moje ciało do szaleństwa, a następnego dnia wyrzucasz z domu jak jakiegoś, nie wiem, kurwa, zapchlonego kundla! – Nigdy nie spodziewałem się, że Luhan może się aż tak zdenerwować. – Nienawidzę cię, nie dzwoń do mnie. Mam nadzieję, że ci kutas zgnije i odpadnie.
Cisza. Okropna cisza, którą mianowałem swoim wrogiem, przerwana szlochem Luhana. Zacisnąłem palce na telefonie i skuliłem się nieco. Moja klatka piersiowa zaczęła boleć. Tak, jakby ktoś zaczął w niej grzebać brudnymi łapskami.
-Luhan – brzmiałem doprawdy żałośnie. – Ja nie wiem, co się dzieje. Nie wiem, dlaczego mnie nazywasz Sehunem, ale chyba nie o mnie ci chodzi.
Długo czekałem, aż uzyskam odpowiedź. Jego głos był cichy, jakby on sam zmniejszył się kilkakrotnie. – Wczoraj powiedziałeś mi, że mnie kochasz. Tego też nie pamiętasz?
-Kai, prosiłem cię, żebyś nie rozmawiał o mnie z Lu.
Podniosłem gwałtownie głowę, powodując u siebie dziwne uczucie nagłego osłabienia. Przede mną siedział, jak gdyby nigdy nic, Sehun bawiący się swoimi palcami. Jego twarz niczego nie wyrażała, był zupełnie zaabsorbowany swoją czynnością. Moja ręka wydała się martwa, rozluźniając uścisk na przedmiocie, który opadł z towarzyszącym hałasem na ziemię. Nawet nie drgnąłem, by go podnieść.
Sehun się zmienił. Mogłem jedynie zarejestrować jego prawie białe włosy, bo chwilę potem podniósł na mnie wzrok.
-Prosiłem cię, a ty obiecałeś. Złamałeś tę obietnicę, teraz. – Chłopak uśmiechnął się. – Należy ci się kara.
Czułem, jak po mojej szyi zaczynają spływać kropelki niechcianego potu. Chciałem zwymiotować, bałem się człowieka, któremu kiedyś zaufałem. Znów znalazłem się w pułapce.
-Dlaczego Luhan nazwał mnie tobą? – Tylko o tyle potrafiłem zapytać. Powinienem uciekać, krzyczeć o pomoc, walnąć Sehuna butem... A jedyne na co było mnie stać to durne pytanie.
Sehun oblizał wargi i zmrużył oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Myślę, że wiesz.
-No właśnie nie, odpowiedz mi.
-Zastanów się, Kai. Jak to w ogóle możliwe, by ktoś nas pomylił. Trochę się od siebie różnimy, nie sądzisz?
Zamknąłem oczy i ukryłem twarz w dłoniach, marząc, by to wszystko po prostu się skończyło. To nie było możliwe, żeby... Ja i Sehun... że jesteśmy...
-No pomyśl, Kai, wysil odrobinę swój skurczony móżdżek. Myślę, że tyle potrafisz.
Chciałem odpowiedzieć, ale zaschło mi w gardle. Po co w ogóle próbować, przecież oboje znaliśmy odpowiedź. Ja po prostu nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że to wszystko może okazać się prawdą.
-P-ponieważ... jesteśmy tą samą osobą. – Podniosłem głowę, na twarzy Sehuna tkwił szeroki uśmiech odsłaniający jego uzębienie.
-Dokładnie.
Chciałem krzyczeć, wyszarpać swoje włosy, ugryźć się w rękę, by tylko poczuć ból i po prostu się ocknąć. Dlaczego to, kurwa, było takie trudne? – Ale... jak to w ogóle możliwe?
Sehun wywrócił oczami. – Wyglądam, zachowuję się i jestem mądry tak, jak ty byś chciał. Rżnę tak, jak byś chciał, a co najważniejsze - nikt mnie nie trzyma na smyczy. Jestem wolnym człowiekiem. Dokładnie takim, jakim ty chciałbyś być.
-Masz przecież pracę.
-To twoja praca, nie możesz spać w nocy, więc dorabiasz w kinie.
-Twoje mieszkanie.
-Jest wynajęte na twoje nazwisko... Oh Sehun.
Zakryłem uszy dłońmi, mając nadzieję, że w ten sposób uchronię się przed prawdą. Byłem jak małe dziecko, próbując odgonić od siebie rzeczywistość.
-Pieprzysz Luhana, słyszałem was.
-To ty pieprzysz Luhana. Zresztą... jemu i tak jest wszystko obojętne.
Spojrzałem na niego, chcąc bezgłośnie błagać go, by zmienił fakty. Ostatecznie mruknąłem cicho. – Dotykałeś mnie.
-Masturbacja nie jest grzechem, pamiętaj. Co prawda, to trochę fuj robić takie rzeczy w kuchni. – Sehun potrząsł ramionami, udając dreszcz obrzydzenia. – Kai, nie walcz z prawdą. Jesteś totalnym pojebem, który szukał przyjaciela. – Chłopak nachylił się, unosząc palec do swojej skroni. – I znalazłeś. Tutaj.
Świat zaczął nieco wirować. Moja wizja zamazywała się, jakby moje oczy zostały przysłonięte przeźroczystą taśmą. Słowa wypowiedziane przez Sehuna powoli wsiąkały w mój umysł.
Byłem Sehunem, a on był mną. Byliśmy jedną osobą. To, co robił on - tak naprawdę robiłem ja. Wszystko zrobiliśmy razem.
Sehun (a może tylko mi się zdawało) wstał i przeciągnął się, jakby właśnie obudził się po ośmiu godzinach zdrowego snu. Zachowywał się, jakby zupełnie go nic nie obchodziło. Przybliżył się do mnie.
-Chciałeś osiągnąć wszystko w tak krótkim czasie. Musisz jednak pamiętać, by osiągnąć wszystko najpierw musisz wszystko stracić, dosięgnąć dna, zacząć od zera. Dlatego tak bardzo cenię Luhana. On przynajmniej nie udaje i chce upaść. Jego największą tragedią jest to, że do tej pory nie umarł.
-Zamknij się! Zostaw mnie, spierdalaj z mojej głowy! – Ugiąłem nogi i schowałem twarz w kolanach, które zaraz potem objąłem ramionami. Modliłem się, by zniknął. Skoro to wszystko wymyśliłem, musiałem potrafić się tego pozbyć.
Sehun zacmokał. – Oj, nieładnie. Tyle dla ciebie zrobiłem, a ty tak się mi odwdzięczasz. Nie robi się tak swojemu przyjacielowi.
-Boże, pomóż mi.
-Bóg cię nie lubi, pewnie nawet nienawidzi. To dzieciak, któremu farma mrówek uciekła spod kontroli. – Usłyszałem, jak Sehun wzdycha. – Widzisz, teraz mam dylemat. Ale skoro już zacząłem, to skończę.
-O czym ty znowu pierdolisz? Daj mi spokój.
-Kai, ja cię nigdy nie zostawię. Teraz najważniejsze jest to, żebyś wszystko stracił. – Nawet nie potrafiłem uwierzyć, jak brutalnie to brzmi. Poczułem na swoim policzku zimny, metaliczny przedmiot. Uniosłem wzrok tylko po to, by spotkać się z widokiem Sehuna wyciągającego rękę, w której trzymał pistolet.
Nie wiedziałem skąd go wytrzasnął... Skąd ja go wytrzasnąłem. Sehun chciał mnie zabić. To ja chciałem popełnić samobójstwo.
Najpierw załatwia mi pracę kelnera, sprawia że potrafię uwierzyć we wszystko, a teraz przez niego siedzę na swojej kanapie z spluwą skierowaną we własne lekko rozchylone usta.
Trząsł się, mimo jego hardego wyrazu twarzy był równie przerażony co ja. W sumie to jakoś mnie nie dziwi.
Spojrzałem w jego wąskie, przerażone oczy. On też patrzył w moje. To złe, że akurat w tak ważnych chwilach człowieka nachodzą wątpliwości czy to, co robi, jest właściwe.
Językiem mogłem wyczuć dziurki, które wywiercone były w lufie. Razem je wywierciliśmy. W ten sposób tłumi się wystrzał. Wiem to, ponieważ Sehun to wie.
-Ostatnie życzenie?
Z lufą pistoletu przyciśniętą do tylnej ścianki gardła jesteś w stanie wypowiedzieć tylko samogłoski.
Sehun powoli kiwnął głową.
Potem zamknąłem oczy i oczekiwałem najgorszego. Poddałem się, moje ciało nie współpracowało z krzyczącym mózgiem. Udało mu się. Stałem się niczym.
Pociągnął za spust.
Nie poczułem niczego.
Lufa wysunęła się z moich ust, a ja uniosłem powieki. Sehun patrzył na mnie ze łzami w oczach, z otwartą buzią. A chwilę później osunął się u moich stóp.
Unicestwił samego siebie. A może to moje modlitwy? Czyżby On pierwszy raz w moim marnym życiu mnie wysłuchał? Sehun zniknął z mojego życia. Poczułem ulgę, po raz kolejny pozbyłem się ciężaru. Mijające sekundy znowu wymierzało bicie mojego serca. Nie ruszałem się z miejsca. Spojrzałem na swoją dłoń.
Trzymałem broń.
-Sehun? Sehun! Do kurwy nędzy, gdzie... - Zobaczyłem ciężko dyszącego Luhana, który przytrzymywał się framugi drzwi. Drugą rękę położył na klatce piersiowej, próbując złapać oddech. Jego wzrok powędrował na przedmiot, który ściskałem w dłoni. – Co się stało? Skąd masz pistolet?
Potrafiłem tylko potrząsnąć głową. Pierwszy raz cieszyłem się, widząc tego faceta.
~*~
Sprawy przez ostatnie kilka miesięcy nieco się zmieniły. Pogodziłem się wreszcie z matką, odwiedziłem Yifana kilkakrotnie w szpitalu, znalazłem nową pracę. Nareszcie spałem spokojnie... No, jeśli nie liczyć nocy, które spędzałem razem z Luhanem. Spotykaliśmy się regularnie. Od czasu do czasu. Codziennie.
To dziwne, jak uczucie potrafiło we mnie szybko rozkwitnąć. Jakby nagle moja dusza ujrzała światło. Nie stałem przecież w niczyim cieniu.
Jedynym wspomnieniem po nim było imię i nazwisko, którego pragnąłem się jak najszybciej pozbyć.
Była wczesna wiosna, na zewnątrz robiło się coraz cieplej. Dopiero teraz potrafiłem zauważyć tak mało ważne, acz sprawiające radość szczegóły. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, widząc siedzącego na murku otaczającego parking urzędu miasta Luhana.
-Miałeś rzucić palenie. – Spojrzałem na niego z wyrzutem, siadając obok. Luhan westchnął ciężko, gasząc papierosa.
-Załatwiłeś? - Kiwnąłem głową i podałem mu dokumenty, które otrzymałem kilkanaście minut wcześniej. Spojrzał na nie i skrzywił się. – Kim Kai? Wróciłeś do nazwiska ojca, ale za przeproszeniem, co to za, kurwa, dziwne imię? Pasuje dziwce, nie tobie.
-Bo jestem kolekcjonerem.
-Że co?
Zaśmiałem się, pochylając w stronę chłopaka. – Nieważne.
Jego usta smakowały mieszanką gumy do żucia i dymu papierosowego.
~*~
Nazywam się Kim Kai. Nazywam się Kim Kai. Nazywam się Kim Kai, mam wspaniałego chłopaka i dalej mieszkam z matką.
Powtarzałem sobie te bezsensowne sentencje całą drogę do domu, nie potrafiąc zmyć uśmiechu z twarzy. Byłem w jakiś sposób szczęśliwy. Nie potrafiłem zapomnieć o bolesnych wspomnieniach wydarzeń, ale nauczyłem się, by ignorować je, kiedy tylko postanowiły powrócić.
Wyciągnąłem klucze z kieszeni, by otworzyć drzwi. Zdziwiłem się jednak, gdy ktoś zrobił to za mnie, otwierając je od wewnątrz. Moja mama była w pracy.
Nie wierzyłem w to, co się właśnie stało.
-Mówiłem, że nigdy cię nie zostawię, Kai. - Śmiech Sehuna rozniósł się po klatce schodowej, gdy ten zarzucił mi ramię na szyję i przytulił do siebie.
LE END.
.gif)
Skomentuję od razu, żeby nie było x.x Chociaż w sumie nie wiem, jak mi to wyjdzie, bo mam kompletną pustkę w głowie. Okej, wiedziałam, jak się skończy. Okej, wiedziałam nawet jak się skończy - skończy, nie była to dla mnie niespodzianka, a mimo wszystko... nie wiem. Trzęsę się. I czytałam bez mrugnięcia powieką, aż mi się oczy wysuszyły. Nie wiem, czy moja opinia ma tu jakieś znaczenie, raczej w to wątpię. Nie wiem nawet, czy jest sens ją tu szczegółowo pisać, bo już tak wiele razy powtarzałam Ci, że Kolekcjoner to geniusz, cudo, coś niezwykłego, idealnego. Nie umiem dobrać słów, ale zawsze będę Cię podziwiać za to opowiadanie. Niby Twoje pierwsze "poważne", ale sama wiesz dobrze, jak piszą osoby, które dopiero zaczynają. Tfu, co ja mówię, jak czasami piszą osoby, które robią to już od dawna. Nie sądzę, żeby dorastały Ci do pięt, bo Ty to wszystko jak cudownie opisujesz, tak dopierasz słowa i układasz zdania. Jest w sam raz opisów i dialogów, chłonie się to na jednym wdechu. Mam wrażenie, że pisze Ci się tak lekko, trochę od niechcenia, kiedy tylko masz na to ochotę, a z drugiej strony to jest wszystko tak przemyślane i złożone w jedną całość, że zastanawiam się, jak Twój mózg umiał to pomieścić. Scena, w której Sehun mówi Kaiowi... albo raczej w której Kai sam uświadamia sobie, jaka jest prawda. Tutaj dosłownie bałam się przewinąć stronę w dół, żeby zobaczyć, co będzie dalej, chociaż przecież WIEDZIAŁAM. To było takie niewiarygodne uczucie. I Luhan. Cieszę się, że dla niego to się dobrze skończyło. A może nie..? Nie sądzę, żeby ktokolwiek, nawet jeśli oglądał "Fight Club" umiał domyślić się TAKIEGO zakończenia. Które, masz rację, nie musi być nawet zakończeniem. To takie błędne koło, Sehun powiedział przecież, że nigdy Kaia nie zostawi. I kiedy okazuje się już, ze wszystko będzie kolorowo i bajecznie, nagle BUM. Niczego się nie można spodziewać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za Kolekcjonera. Jest świetny, dzięki Tobie grono NAPRAWDĘ utalentowanych autorów się rozrasta. W jakiś sposób jestem z Ciebie dumna, chociaż nie wiem, czy to dobre określenie. Cieszę się, że piszesz i będziesz pisać nadal, bo chyba najbardziej się do tego nadajesz. Nie próbuj zaprzeczać. Czekam z niecierpliwością na HunHana i kolejne pomysły, bo wiem, że te ficki będą równie idealne, jak Kolekcjoner. Powinnaś mieć tysiąc czytelników i obserwatorów, życzę Ci tego z całego serca, bo tak strasznie na to zasługujesz x.x
Kończę, bo się pogrążam. Jeszcze raz przeczytam sobie całego Kolekcjonera od początku, żeby go dobrze zapamiętać. I zrobię to pewnie nie raz~
Weny.
No kurwa pierdolisz! O.O Ja dalej mam otwarte usta i to...to jest genialne. Bo kiedy Kai siedział w kuchni rozmawiając z Luhenem, Sehuna nie było, przychodził kiedy Luhan wychodził. No kurwa nie może być, ja pierdole no nienieninie MÓZG ROZJEBANY! Hurri ja ładnie proszę...oddaj mi trochę talentu tylko kapkę okey? ;_____;Ten moment z pistoletem i te wszystkie skrawki które dawałaś na początku i w środki rozdziałów teraz nagle zaczęły mieć sen. Jezus Maria to jest zbyt genialne żebym ja mogła istnieć na tym samym świecie co to opowiadanie i...nie przesadzam proszę nie każ mi się z tobą o to kłócić tak? Tak ciężko mi się chyba jeszcze nigdy nie oddychało. Ja nie mogę tego pojąc moim małym móżdżkiem ale staram się spokojnie. LuKai...no tak....Jezu Kim Kai jak...nie. Nic nie powiem na to imię i na to że nadal mieszka z matką. CZEMU?! I powrót Sehuna...dlaczego do jasnej kurwy on musiał wrócić? Dlaczego? I znów wykończy Kai sprawi że znów się stoczy a później odejdzie i od początku. Pojebana gra Oh Sehuna. Gorąco mi jak nie wiem co i ten komentarza to czysty chaos ale mam nadzieję że jedno z niego wyczytałaś. Że jest to genialne opowiadanie, że piszesz genialnie i sama jesteś genialna. Czekam na hunhana w takim razie z niecierpliwością...Hurri saranghaeyo~!
OdpowiedzUsuńG.G
PS Weź jaki nieogar ;____;
PS 2 Czekam aż razem oglądniemy wszystkie fajt klub XD
Aha! I jeszcze jak Kai powiedział że jest kolekcjonerem to myślałam że jebnę na twarz pierdolec jebany kurwa mać! I kiedyś postraszę kogoś tekstem Luhana żeby mu kutas zgnił i odpadł i w ogóle...dobra idę stąd bo WTF ;___;
UsuńKocham cie bardzo bardzo ;___;
G.G
Wiesz, że nie mam pojęcia co powiedzieć? Bo cholera, przecież to opowiadanie zapowiadało się na takie normalne, bez żadnych większych niespodzianek na końcu. Ale w sumie mam teraz porządną nauczkę, żeby nie patrzyć na pozory, bo są strasznie mylące, jak były w tym przypadku...
OdpowiedzUsuńJak zaczęłam czytać ten rozdział, doznałam jakiegoś szoku. Żałuj, że nie widziałaś mojej miny, bo sama teraz bym się z niej pośmiała. Sama jej nie widziałam, ale sobie wyobrażam i cóż... Mam ochotę się z siebie pośmiać xD Ale to tylko i wyłącznie twoja wina, bo napisałaś tak genialne opowiadanie, że zabrakło mi słów? Tak, zdecydowanie, to przez to, zwłaszcza, że końcówka powaliła mnie na kolana.
Ja od samego początku wiedziałam, że to opowiadanie będzie świetne! Wiedziałam to i się nie pomyliłam! Cały ten klimat Kolekcjonera był taki magiczny, niezwykły? Nie wiem, jak to nazwać, ale wielkim plusem było to, że to opowiadanie tak cholernie różniło się od innych. Ta atmosfera... Tak jak kiedyś już wspominałam, kojarzyła mi się z tymi latami 90, szarymi blokami... To wyróżniało kolekcjonera, a ja go polubiłam.
Cholera, wplotłaś w ten rozdział fragment z pistoletem, który w pierwszym rozdziale tak ruszył moje feelsy. Cholera, nawet nie wiesz, jak się trzęsłam, czytając to. Mój ukochany fragment, zdecydowanie *^* Podobało mi się też, jak Sehun tłumaczył wszystko Kaiowi, że są tak naprawdę jedną osobą. A ja czułam się trochę dziwnie, ale podobało mi się, jak wszystko w tym opowiadaniu, każdy szczegół, zdanie, słowo, cholera, co ty ze mną robisz?
Jesteś wielka i składam ci pokłony, bo napisałaś tak genialne to opowiadanie, że aż samej mi ciężko w to uwierzyć. Szkoda tylko, że to ostatni rozdział... Ale myślę, że dobrze, iż skończyłaś właśnie w tym momencie. Był idealnym na zakończenie tej historii.
A teraz czeka nas Hunhan. Hunhan od ciebie... Czego chcieć więcej? HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. HUNHAN OD HURRI. *^* Mój ukochany pairing od jednej z ulubionych autorek. Napiszesz, a ja się nie pozbieram, możesz być pewna xD
Weny, weny i jeszcze raz weny <3 Buziaki ♥
Nie ma zalinkowanego rozdziału 3, jak coś :)
OdpowiedzUsuńO... o matko... dopiero teraz zobaczyłam, że jest już dodany dodany rozdział (mianhe yo ;_;). Ja... nie wiem, co powiedzieć... zatkało mnie, boże, aish, nie wiem no, nie wiem... CUDO po prostu, kocham to i tak jak nigdy tego nie robię, tak do kolekcjonera na pewno jeszcze kilka razy wrócę. Już o tym kiedyś wspominałam, ale właśnie to opowiadanie mnie natchnęło... będziesz moją muzą? Co ja gadam, już jesteś dgjdfsgldkfjg ♥
OdpowiedzUsuńMoże zacznijmy od tego, że kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, zwłaszcza ten ostatni akapit... uwielbiam takie nagłe niespodzianki i tak jak przeważnie fabuła w niektórych opowiadaniach jest cholernie przewidywalna, tak tutaj... nie wiem, jakim cudem, ale udało Ci się mnie zaskoczyć - a już na pewno tym, że Kai i Sehun to jedna i ta sama osoba. Najwidoczniej obie lubimy takie zaburzenia psychiczne głównych bohaterów XD Jedyne, co mnie zastanawia, to wygląd Kaia - czy wygląda on jak Jongin, czy Sehun.
Mam nadzieję, że niedługo zaczniesz jakieś nowe opowiadanie, bo z chęcią i iskierkami w oczach je przeczytam! Dziękuję, Hurri C:
Witaj, zostałaś nominowana do Liebster Award I na moim blogu, więcej szczegóły na: http://zyciowy-pech.blogspot.com/2013/08/liebster-award-i.html
OdpowiedzUsuńdziękuje za uwagę.
Dobra, jestem tutaj, już po obejrzeniu Fight Club’u i mogę ze spokojnym sumieniem skomentować dzieło, które wyszło spod Twoich paluszków. Swoją drogą po obejrzeniu też musiałam wyjść na spacer, jak po poprzednim rozdziale. Jednak do rzeczy.
OdpowiedzUsuńGdybyś mi nie zaspoilerowała, nie wiem, czy zorientowałabym się, że są jedną osobą. W ogóle chyba jestem za mało domyślna, albo po prostu nie analizuję zbytnio tego, co przeczytam. Jednak do rzeczy. Wielkie „wow”. Kiedy się okazuje, że są jedną osobą, zaczyna się na całe opowiadanie patrzeć całkowicie inaczej i aż chce się je przeczytać jeszcze raz. Wyrzuty Luhana i to, w jaki sposób przyjął je Kai były przerażające. I pojawienie się Sehuna, który wszystko mu wyjaśnił i właściwie uświadomił, że poniekąd jest świrem… Genialny moment. W tym opowiadaniu wszystkie akapity są strasznie… apetyczne. Wiem, że to nie jest koniecznie to słowo, które odzwierciedla faktycznie to, co chciałam powiedzieć, ale tak. Są apetyczne i można je smakować cały czas. Powtarzać w głowie aż do mdłości. A kiedy przejdą, znowu zacząć.
Ten moment, kiedy Kai strzelając w swoje gardło zabił Sehuna też był mistrzowski. Opadający Oh, przybiegający Luhan i wreszcie ten spokój, na który czekał…
I nagle wszystko jest piękne, Sehun zmienia imię na… Kai… Szkoda, że nie zaszalał i nie rozwinął skrótu ^^’ byłoby śmiesznie. –Hej, Kim Kolekcjoner Antycznych Imadeł jestem. Miło mi.
Cieszę się, że jakoś ułożyło mu się z Lulu. Że jest z kimś bliskim. Jednak ostatni akapit… Serio… Sehun… To aż się prosi o kontynuację, której nie będzie ;; Nawet nie wiesz, jak się zdziwiłam, czytając tą końcówkę.
Także dziękuję, że poznałaś mnie z tą historią i gratuluję jej zakończenia. Jeden sukces do przodu ~. Jest świetna.
Kei.
Niesamowity. To słowo idealnie opisuje ten ff.
OdpowiedzUsuńDodaję komentarz dopiero teraz, bo raptem wczoraj wróciłam z wakacji i byłam jeszcze przejazdem u rodziny, gdzie nie było wifi.... Co do rozdziału to... wow. Końcówka mnie rozbroiła, zgniotła, zabiła, wszystko na raz. Tak bardzo mnie zaskoczyłaś, wpatrywałam się w telefon parę minut z otworzoną buzią i nie mogłam wyjść z szoku. Potem zaczęłam się psychicznie śmiać, kocham sposób w jaki to zakończyłaś, kocham.
"Mam nadzieję, że ci kutas zgnije i odpadnie." - geniusz. Poryczałam się ze śmiechu, slrsy XD
Strasznie lubię sposób w jaki piszesz, jest jednocześnie lekki, przyjemny jak i potrafi doprowadzić do szoku i ciarek. To co jeszcze wielbię to postacie, domyślam się, że starałaś się je utożstamić do tych z Fight Clubu, powiem że udało ci się to idealnie albo nawet jeszcze lepiej XD
To by było chyba na tyle, weny życzę~ ;3
powiem tylko, że mam takiego majdfaka w głowie, że nie wiem co powiedzieć. chyba, żeby zrozumieć to całe opowiadanie będę musiała je od nowa przeczytać, ale już teraz mogę sterdzić że jest SUPER. serio nie czytałam nigdy zbytnio czegoś takiego, ale... ah brak słów, po prostu idę na twojego kolejnego bloga czytać dalej twoją twóczość~
OdpowiedzUsuńWłaściwie dopiero co skończyłam czytać całe opowiadanie. Ja nie wiem co powiedzieć to było tak bardzo zajebiste, że straciłam kompletnie pojęcie na temat tego jak złożyć logiczne zdanie... Wywróciłaś mi mózg do góry nogami. Niektóre linijki czytałam parę razy, żeby spróbować pozbierać wszystkie fakty do kupy samodzielnie, i wywnioskować coś z tego, ale ani razu mi nie wyszło. Snułam jakieś własne teorie na temat tego wszystkiego ale ciągle nic nie zgadzało się z tym co było na prawdę. A ten rozdział? Moja psychika rozsypała się na drobne kawałki. Wszystko było dokładnie wytłumaczone, ale nie bo, Kimiko żeby zrozumieć musiała przeczytać parę razy cały rozdział i teraz dopiero pojęła o co w tym tak na prawdę chodzi ( tak mi się wydaje ) No zryło mnie w momencie kiedy Luhan powiedział " Najpierw mnie kochasz, szepcząc do ucha słodkie słowa i doprowadzając moje ciało do szaleństwa, a następnego dnia wyrzucasz z domu jak jakiegoś, nie wiem, kurwa, zapchlonego kundla! " Przysięgam właśnie oto w tym momencie mój rozum eksplodował. Czcze się za pomysłowość! Jesteś normalnie jakimś bóstwem, jeżeli chodzi o pisanie, naprawdę! * Wypuszcza powietrze z płuc * I jeszcze ta końcówka, że Sehun dalej siedzi w jego psychice? Czy, że on sam w niej siedzi? Nie ja chyba jednak jestem za głupia żeby zrozumieć ^.^ co nie zmienia faktu, że opowiadanie baaaardzo mi się podobało, w sumie to mało powiedziane, bo było zajebiste!
OdpowiedzUsuńHwaiting!
Weny! Bo ona najważniejsza :3
Ach, oglądałam ten film~ Z Bradem Pittem, prawda?
OdpowiedzUsuńJest mi naprawdę przykro, że zdecydowałam się przeczytać to opowiadanie tak późno. Cały czas sobie powtarzałam, przypominałam o nim, ale za każdym razem coś mi przeszkadzało. Ale, co chyba jest najważniejsze, ukończyłam je niezwykle szybko, ze względu na lekkość i oczywiście ciekawą fabułę.
Widać tutaj pewne momenty, tak bardzo przypominające "Podziemny Krąg", ale zarazem jest to coś innego, może nie lepszego (sam film ubóstwiam), ale na pewno będącego na tym samym poziomie. I to właśnie było piękne.
Role zostały idealnie dobrane, muszę przyznać. Chylę czoło. Sama miałam chęć coś podobnego napisać, jednak mnie w tym ubiegłaś i szczerze ci za to dziękuje; mnie nie wyszłoby to tak niesamowicie.
Dzięki tobie umiałam sobie to wszystko po kolei, klatka po klatce wyobrazić, co niestety nie dzieje się za często. Widziałam Jongina, Sehuna, Luhana, ruderę, sklep... wszystko doprawione nutką tajemnicy.
Zdenerwował mnie tutaj Kyungsoo, naprawdę. Zachował się jak bachor "eksperyment" (swoją drogą, skomentuję tutaj za wszystkie rozdziały, dobrze?)
Również doskonale ujęłaś emocje, zachowania Kai'a, nie wydawał się sztuczny, przez co jeszcze łatwiej było mi go sobie wyobrazić, zupełnie, jakbym właśnie jego, a nie pana Nortona widziała na ekranie swojego telewizora.
Tak więc, świetna robota. Mam nadzieję, że niedługo odblokujesz smilee (ach, kompletnie od czapy, wiem) i dalej będę mogła zachwycać się twoimi opowiadaniami.
Jeszcze raz przepraszam, za tak późne przeczytanie (i skomentowanie) Kolekcjonera, ale wiem, że już trafił do listy moich ulubionych blogów i jestem pewna, że w bliskiej przyszłości znów go przeczytam.
Hwaiting~
Widziałam to opowiadanie już wcześniej, ale jakoś nie zdecydowałam się go przeczytać, nawet nie wiem dlaczego. Dzisiaj się za niego wzięłam i bardzo żałuję, że tyle z tym odwlekałam i przeczytałam dopiero teraz. Tak naprawdę to nie wiem co napisać. Jestem pod wrażeniem i nadal nie mogę otrząsnąć się po tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńWszystko jest tu dokładnie przemyślane i dopracowane, przez namieszałaś mi w głowie. Do samego końca nie domyślałam się zakończenia, które ogromnie mnie zaskoczyło. Do tej pory zastanawia mnie jak wygląda w rzeczywistości Kai. Przez cały czas wyobrażałam go sobie jako Jongina, ale pod koniec zastanawiałam się czy nie powinnam wyobrażać go sobie jako Sehuna.. XD
Od teraz "Kolekcjoner" należy do moich ulubionych opowiadań i zapewne jeszcze do niego wrócę. Mam nadzieję, że przeczytam jeszcze coś Twojego autorstwa. ♡
Życzę Ci duuużo weny! Hwaiting~
Przeczytałam „Kolekcjonera” jakiś dłuższy czas temu, ale dopiero teraz zebrałam się na komentarz. Bo to opowiadanie definitywnie i koniecznie wymaga komentarza. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: dziewczyno, jak Ty niesamowicie operujesz słowem! Sam Chuck Palahniuk, tj. autor powieści „Fight Club – Podziemny Krąg”, nie powstydziłby się tych opisów i tych dialogów! Piszesz tak płynnie, że nie było momentu, w którym miałabym ochotę pominąć jakiś skrawek tekstu. To opowiadanie po prostu wciąga! Zgrabnie ześlizgiwałam się po akapitach, chłonęłam każdą myśl Kai’a i naprawdę miałam nadzieję, że rozdziały nie będą zmierzały ku końcowi.
Po drugie: cała koncepcja fabularna, w teorii wzorowana na „Podziemnym kręgu” (motyw bójki, przygotowywania mydła i wiele innych odniesień), a w praktyce zdecydowanie przekraczająca jego granice, woła o oklaski. Podoba mi się dobór scen – wszystko jest po prostu zapięte na ostatni guzik, żadnego zbędnego lania wody. Poszczególne obrazy pojawiają się stopniowo: monotonna praca, oziębły związek, noce pełne bezsenności i tajemnicza postać paląca papierosa. Blokowisko o mieszkaniach niczym szuflady, wściekłość matki, eksperyment Kyungsoo. I drastyczny koniec życia takiego, jakim Kai widział go do tej pory.
Po trzecie: bohaterowie są wyraziści i świetnie zarysowani: od naszego narratora – Kai’a (biję brawa dla jego wszystkich przemyśleń), poprzez jego chłodnego, przewrażliwionego ukochanego imieniem Kyungsoo (który ostatecznie w bardzo okrutny sposób kończy ich związek), alterego Kai’a – pewnego siebie, bezpruderyjnego, wręcz nieco prostackiego Oh Sehuna, aż po Luhana, anioła, który chyba niekoniecznie ma wszystko i wszystkich w dupie. Sam wątek znajomości Kai-Luhan-Sehun – dopracowany, chwytliwy, zaskakujący.
Po czwarte: wprowadziłaś w „Kolekcjonerze” tak niezwykłą atmosferę: niepokojącą, tajemniczą, wręcz klaustrofobiczną. Co prawda opowiadanie nie ma tak mocnego i światowego przesłania jak film/powieść, jakkolwiek wciąż pozostaje wypełnione głębszymi sentencjami i daje sporo do myślenia. Co z pewnością najważniejsze: daje prawdziwą przyjemność czytania.
Jeśli chodzi o słabsze strony całej masy tekstowej, myślę, że wypadałoby przeprowadzić drobną korektę. Mam tu na myśli błędy typu: „Poraz pierwszy w życiu” czy „Nie rozmwiaj o mnie z Luhanem” oraz brakujące przecinki to tu, to tam. Nie rzuca się to co prawda w oczy i nie psuje odbioru, jakkolwiek istnieje. Osobiście zawiodła mnie też trochę końcówka „Kolekcjonera” i mam na myśli to niespodziewane pojawienie się Sehuna. Nie wiem czemu, ale obraz jego śmiechu, zarzucenia ramienia na szyję Kai’a itd. wydał mi się trochę… przerysowany? Chyba liczyłam na coś bardziej tajemniczego i pozwalającego na domysły czytelnika.
Jakkolwiek to tylko moje odczucia i nie zmieniają faktu, że kocham każde pojedyncze słówko tego cudownego opowiadania! I całuję rąsie, które wyklikały każdą pojedynczą literę! ^^ Naprawdę nie spodziewałam się znaleźć tak dobry kawał tekstu z bohaterami wzorowanymi na EXO. Zostałam mile zaskoczona i dziękuję za to serdecznie. Jestem naprawdę ciekawa, jak wpadłaś na ten pomysł i jak wyglądały prace nad jego wykonaniem. :3
Mam wielką nadzieję, że już wkrótce opublikujesz coś nowego, więc życzę dużo weny i cierpliwości. Ściskam ciepło i pozdrawiam~!
Kordiana Aniela Słowosława
Zbiór wszelakich opowiadań o każdym możliwym azjatyckim zespole (no przeważająca część podejrzewam że o EXO :D ), niestandardowe paringi, międzyfandomowe również, zwykle yaoi...
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://kpop-overdose-oneshots.blogspot.com/
który jest idealnym odzwierciedleniem tego co siedzi w mojej głowie ;)
P.S. Przepraszam za spam, ale każdy kiedyś zaczynał ;)
jaka końcówka o fuck.. miałam jedno wielkie wtf bo spluwa że niby są jednym ciałem a tu nagle na końcu się pojawia i go przytula.. nie kminiam, ale to opowiadanie było cudowne i z dreszczykiem bo czytałam z zapartym tchem.Weny !
OdpowiedzUsuńMózg wyjebało. Lovka, geniusz, super fajne.
OdpowiedzUsuńIdę walić głową w ścianę. A tak serio, to super mindfuck. Dzięki :3